Bardzo jestem urzeczona tą książką. Czysta przyjemność...Książka "Tak sobie myślę" Jerzego Stuhra dała mi wiele radości, z wielką przyjemnością czytałam jego słowa. Wspaniały człowiek(lubiłam go już wcześniej), ale jako autora poznałam dopiero teraz. Zdziwiłam się jak jest mi bliski, jak podobane wartości wyznajemy. Cudownie mądry człowiek, jakich dziś już niewielu, godny naśladowania. We wspaniały sposób argumentuje swoje racje, broni swoich poglądów, czasem kontrowersyjnych i bardzo odważnych, powiedziałabym - niepopularnych. Jest do bólu szczery, przeciwstawia się ogólnie przyjętym opiniom. Bez spoglądania "co ludzie powiedzą" przedstawia swoje zdanie czy to na polu politycznym, czy na temat środowiska artystycznego dzisiejszych czasów czy też recenzuje dzisiaj powstałe "dzieła". Komentuje postępowanie pseudo artystów i odwołuje się do rdzennych wartości zawodu aktora. Rozlicza ich niejako z odpowiedzialności jaką niesie za sobą ta profesja. Czysta inteligencja, klasa i mądrość. Tego mi dziś tak brakuje. Bardzo zachęcam do czytania. Wplate w swe opowieści krótkie wątki osobiste, rodzinne, z historii własnej działalności. Przywołuje sylwetki cenionych przez siebie artystów i ludzi sztuki. Z charakterystycznym dla siebie komizmem(czasem jest to śmiech przez łzy) komentuje dzisiejszy upadek obyczajów. Książka jest tak naprawdę pozytywna, po prostu prawdziwa i mądra, nie ma relacji z choroby, tylko sporadyczne delikatne napomknięcia o tym, że jest nie w najlepszej formie. Ale powtarza ciągle, że najważniejsza jest wiara, na żadnej ze stron się nie poddaje. To budujące dla czytelnika, nawet jeśli jest w innych okolicznościach życiowych niż piszący. Autor zaispirował mnie do sięgnięcia także po inne lektury Miłosz, Białoszewski...
Dobra książka na dzisiejsze czasy... przywołuje do porządku i do refleksji nad tym czym jest dla nas dziś sztuka, wartości, rodzina.
Pozwolę sobie przytoczyć fragment książki, który jest mi szczególnie bliski i poprzez to wywarł na mnie ogromne wrażenie. Panie Jerzy to też mój kodeks wartości! :
"Tutaj już muszę sięgnąć do mojej tradycji rodzinnej. Otóż jak pamiętam i staram się kontynuować, tradycja jest to pewien zespół wartości i pryncypiów zamkniętych w jakimś niepisanym kodeksie. Wartości i pryncypiów do przestrzegania. Więcej też dyscypliny i obowiązkuniż przyjemności i pofolgowania, czy nawet swobodnego korzystania. Są to wartości zarówno etyczne, jak i estetyczne - bardzo ważne. To jest taki kodeks do przestrzegania dla samego siebie. Znowu ważne - nie dla księdza, nie dla przełożonego - dla samego siebie. Tylko ja, inteligent, z mej dyscypliny się rozliczam. Nie jestem etykiem, nie jestem filozofem, więc trudno mi taki kodeks spisać całościowo, ale jestem inteligentem i wiem, co zawsze w swoim postępowaniu stawiałem na piedestale - lojalność w stosunku do kogoś, komu coś obiecałem, przyrzekałem, etos pracy i nobilitacja przez pracę, dążenie do czystości sumienia, nienaruszanie czyjegoś obszaru prywatności(co w związku z mym zawodem podparywania ludzi - jest trudne), obowiązek przechowywania i otaczania opieką pamiątek i mienia rodzinnego, nieobmawianie innych.(...)niejako podsumowując swe zasady, a więc kontynuuję: ćwiczenie umiejętności powściągania emocji w życiu, w nieprzyjemnych okolicznościach zawsze branie winy na siebie, a nie obarczanie innych.
Dobra książka na dzisiejsze czasy... przywołuje do porządku i do refleksji nad tym czym jest dla nas dziś sztuka, wartości, rodzina.
Pozwolę sobie przytoczyć fragment książki, który jest mi szczególnie bliski i poprzez to wywarł na mnie ogromne wrażenie. Panie Jerzy to też mój kodeks wartości! :
"Tutaj już muszę sięgnąć do mojej tradycji rodzinnej. Otóż jak pamiętam i staram się kontynuować, tradycja jest to pewien zespół wartości i pryncypiów zamkniętych w jakimś niepisanym kodeksie. Wartości i pryncypiów do przestrzegania. Więcej też dyscypliny i obowiązkuniż przyjemności i pofolgowania, czy nawet swobodnego korzystania. Są to wartości zarówno etyczne, jak i estetyczne - bardzo ważne. To jest taki kodeks do przestrzegania dla samego siebie. Znowu ważne - nie dla księdza, nie dla przełożonego - dla samego siebie. Tylko ja, inteligent, z mej dyscypliny się rozliczam. Nie jestem etykiem, nie jestem filozofem, więc trudno mi taki kodeks spisać całościowo, ale jestem inteligentem i wiem, co zawsze w swoim postępowaniu stawiałem na piedestale - lojalność w stosunku do kogoś, komu coś obiecałem, przyrzekałem, etos pracy i nobilitacja przez pracę, dążenie do czystości sumienia, nienaruszanie czyjegoś obszaru prywatności(co w związku z mym zawodem podparywania ludzi - jest trudne), obowiązek przechowywania i otaczania opieką pamiątek i mienia rodzinnego, nieobmawianie innych.(...)niejako podsumowując swe zasady, a więc kontynuuję: ćwiczenie umiejętności powściągania emocji w życiu, w nieprzyjemnych okolicznościach zawsze branie winy na siebie, a nie obarczanie innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz