Jak sam tytuł wskazuje w książce tej znajdziemy historię rodziny Iwaszkiewiczów. Jest to relacja prawnuczki Iwaszkiewicza, stworzona na podstawie archiwalnych zapisków, rozmów z członkami rodziny, wspomnień zawartych w dziennikach. Poczytamy tu o kilkunastoosobowych przyjęciach, obiadach organizowanych na Stawisku, o tłumach ciekawych ludzi , którzy przewijali się a to pomieszkiwali w tym miejscu podczas okupacji....ale najpierw trzeba przebrnąć przez meandry genealogiczne sięgające pięciu pokoleń wstecz...Przyznam szczerze, że spodziewałam się odrobinę czegoś innego biorąc tę pozycje do ręki. Jako miłośniczka biografii oczekiwałam bardziej osobistego sposobu opowiadania. Może cieplejszego klimatu książki. Ale to moje subiektywne odczucie. Książka jest rzeczowa, rzetelna, dla mnie może odrobinę zbyt naukowa.
Niemniej jednak możemy poznać, ciekawe, nieujawnione dotąd anegdoty z życia rodziny na Stawisku. Opowieść oprócz zabawnych historyjek zawiera również gorzkie i bolesne fakty(nawet sama autorka zupełnie obiektywnie ocenia, że nad rodziną musi wisieć jakieś fatum). Począwszy od tego, że żona Jarosława Iwaszkiewicza - Anna była wychowywana bez matki, historia powtarza się znowu w przypadku córki Iwaszkiewicza - Marii, która to oddaje swoje dzieci na wychowanie dziadkom, skończywszy na kłopotach autorki w tej materii.
Dla mnie osobiście bardzo ciekawa jest sylwetka ojca Anny Iwaszkiewicz - Stanisława Lilpopa, eleganckiego, majętnego dżentelmena, bywalca, kochającego swoją córkę ponad wszystko, miłośnika teatru i kobiet.Co ciekawe - wyjeżdżał na początku XX w. na wielotygodniowe polowania do Afryki...przywoził stamtąd przebogate pamiętniki pełne interesujących spostrzeżeń na temat czarnego lądu i czarnych ludzi, jak również myśliwskie trofea...
Zaskoczyła mnie sylwetka Anny Iwaszkiewicza - bardzo inteligentna, oczytana, oryginalna postać o ogromnej wiedzy, jednak bez formalnego potwierdzonego wykształcenia. Była osobą niezwykle roztrzepaną, nie była przesadnie zainteresowana doglądaniem obowiązków domowych ani kuchnią...Była raczej miłośniczką literatury i cudownym kompanem do rozmów niż gospodynią.
Zaskoczyła mnie sylwetka Anny Iwaszkiewicza - bardzo inteligentna, oczytana, oryginalna postać o ogromnej wiedzy, jednak bez formalnego potwierdzonego wykształcenia. Była osobą niezwykle roztrzepaną, nie była przesadnie zainteresowana doglądaniem obowiązków domowych ani kuchnią...Była raczej miłośniczką literatury i cudownym kompanem do rozmów niż gospodynią.
O samej twórczości Jarosława Iwaszkiewicza jest w tej książce niewiele, raczej znajdziemy tu opis jego działalności w PRL-u(przez niektórych odbierana jako kontrowersyjna), opis stosunków rodzinnych, jego wybuchowego charakteru. Znajdziemy tu zapiski dotyczące animozji z Antonim Słonimskim...opis konspiracyjnych działań wnuczka Iwaszkiewicza, mnóstwo fotografii i jeszcze kilka innych smaczków...zapraszam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz