czwartek, 19 lipca 2012

"Macierzyństwo non-fiction" Joanna Woźniczko-Czeczott


Krótka przypowieść (ale bardzo treściwa przypowieść) o macierzyństwie. Autorka opisuje rzeczywistość poporodową taką, jaka ona jest.

Byłam zaskoczona jak wiele jej poglądów i odczuć pokrywa sie z moimi. Opisuje kolejno każdą z dziedzin  życia - finanse, zakupy, odczucia, role w małżeństwie, stosunki ze znajomymi , przyjaciółmi (dziecitymi i niedzieciatymi, a każde z nich są inne), seks, sprzatanie, kariera...itd...
Na pierwszy rzut oka można by odebrać tę książkę może jako próbę zniechęcenia do macierzyństwa, lub przynajmniej jako zbiór frustracji, narzekanie, przedstawienie w negatywnym świetle wszystkich obowiązków i czynności związanych z wychowywaniem i opieką nad maleńkim dzieckiem....Ale to nieprawda, to broń Boże nie jest żaden atak na wyżej wymieniony stan, ale apel, aby przyznać jak rzeczy wyglądają naprawdę.
Tak jak powiedziałam -  to tylko pozory, autorka podkreśla wielokrotnie jak bardzo kocha swoją córeczkę i jest szczęsliwa z powodu jej urodzenia. Zadanie, które postawiła sobie autorka to próba "odlukrowania" stanu ciąży, połogu oraz kolejnych etapów wychowywania dziecka. Powtarza wielokrotnie, ze napisanie tej książki - bloga najpierw - było dla niej formą autoterapii. Przyznaje, ze wylewała swoje żale na klawiaturę w gorszych momentach. Znajdziecie tu też wiele komicznych opowiastek z życia wziętych. Oto jeden z fragmentów:

"Gdy Fallon uśnie wieczorem, mam wreszcie czas dla siebie. Cały świat mi jest nagle oddany.
Mogę: czytać książki, czytać prasę, obejrzeć "Fakty", filmy, seriale, zjeść kolację, buszować w internecie, zajrzeć na FB, porozmawiać z Blejkiem, poprzytulać się z Blejkiem, pożartować z Blejkiem, wypić wiono z Blejkiem, posłuchać o jego pracy, spotkać się z przyjaciółmi, wyjśc na miasto, do knajpy, do kina, na babskie party, ogarnąć dom, coś napisać, nagle mogę wszystko, co chcę.
Fallon jest kochanym dzieckiem. Usypia o ósmej, plus minus pół godziny. O dwudziestej drugiej zazwyczaj padam.
Mam zatem na swoje własne życie całe dwie godziny. "

Autorka protestuje przeciwko zmowie milczenia, która panuje wśród matek, u lekarza, w piaskownicy - wszystkie zgodnie utrzymują, że są szczęśliwe... bo są Matkami. Nie wolno, nie wypada powiedzieć nic przeciwko Macierzyństwu...To jakieś chore tabu.
Jej poglądy są mi bliskie - również nie godzę się na tę obłudę. Twierdzi, ze życie kobiety wraz z narodzinami dziecka - zmienia sie diametralnie i bezpowrotnie. Nie ma już wolności. To niezaprzeczalna prawda. Cała uwaga matki jest skierowana na dziecko. Wychodzenie z domu (w celu rozrywkowym)staje się rzadkością, życie towarzyskie marnieje lub znika, wszystko w jej życiu przechodzi transformację. Autorka w zabawny sposób porównuje zwyczaje sprzed ciąży i po narodzinach. Wielokrotnie się uśmiechałam do siebie, jakie to prawdziwe. Np. kiedyś uwielbiała modę, lubiła się "ubrać" a teraz ...ze względów praktycznych przywdziała t-shirty sprzed dziesięciu lat i stare jeansy...cóż lepiej właśnie w takiej garderobie tarzać sie po podłodze...:)

Uwielbiam, też fragment, gdzie małżonkowie dyskutują o sprzątaniu.
Po przybyciu męża z pracy, żona już troooszkę sfrustrowana i troooszkę wykończona... Po kilkuminutńowej wymianie zdan mąż autorki przemawia z powagą :
"- Przeciez u nas sie nie kurzy?
 - Tak bo tylko ja sprzatam" brzmi odpowiedz.

Nasuwają się tutaj komentarze osób trzecich:
 "Czemu ona narzeka? co ona takiego robi? przecież SIEDZI cały Dzień W DOMU".(?!)

Autorka przedstawia macierzynstwo jako rewolucję w życiu kobiety. Przecież wymaga ono mnóstwo czasu, energii, poświęcenia...Porusza też temat zmienionych relacji w małżeństwie, czasem kryzysu, zmniejszonego libido. Zmęczenie, wyczerpanie, nadwyrężona cierpliwośc, wreszcie nierówności płci w procesie wychowywania dzieci.
Przywołuje dwie autorki Rachel Cusk i Aylet Waldman o kontrowersyjnych poglądach na temat macierzyństwa, ale jakie to poglądy to juz doczytajcie same:)
Do kompletu Drogie Czytelniczki i Czytelnicy polecam film, który chyba jeszcze jest grany w kinach:


4 komentarze:

  1. Przeczytałam w 4 dni delektując się każda stroną. Do tego zmusiłam męża, by mi obiecał, że przeczyta tę pozycję w ramach lektury wakacyjnej. I mam zamiar tego dopilnowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też czytałam, po pozytywnej opinii Ju i mojej znajomej i połknęłam w dwa dni, pożyczyłam koleżance, też mamie
    uśmiałam się wielokrotnie, wiele rzeczy sobie nie uświadamiałam, do momentu przeczytania książki

    a swoją drogą polecasz jakieś inne książki, które odzierają macierzyństwo z lukru? ":)

    aa filmu też nie widziałam, muszę poczekać na DVD

    OdpowiedzUsuń
  3. Na tę chwilę nic mi nie przychodzi do głowy... Na pewno kompletnie odziera zlukru stan ciązy Manuela Gretkowska w "Polce". Może "Zła Matka"- ale nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie nasi partnerzy powinni przeczytac tę pozycję...tylko nie wiem jak go zmobilizowac...

    OdpowiedzUsuń